07 grudnia 2014

Nietypowy pies


Nietypowy pies potrzebował nietypowego bloga.
Sara to pekińczyk inny niż wszystkie. Większość właścicieli i osób którzy spotkali się z tą rasą opisują ją jako typowego kanapowca. W jej przypadku tak nie jest. Nie może usiedzieć spokojnie w miejscu..., więc trzeba było to wykorzystać. Tak zrodziła się pasja do aktywnego trybu życia (wychodzi na dobre dla niej, jak i dla mnie). Agility, obedience, dogtrekking, bikejoring. Szkolenie zaczęłam od najmłodszych lat, ale no cóż posłuszeństwo skończyło się na okresowym podawaniu łapy. Później znów proces odnowienia, długotrwała przerwa... dopiero w wakacje zabrałam się za jej aktywność. Agility skaczemy na poziomie large. Pewno ktoś teraz nie dowierza, że 23cm pies może skakać przez tak wysokie stacjonaty. Naturalnie jej stawy są kontrolowane. Obedience dopiero zaczęłyśmy. Dogtrekking to nasz codzienny rytuał, bikejoring rownież. Jak dobrze, że człowiek skonstruował coś takiego jak koło, a potem rower.


Od wakacji zaczęłam proces "tworzenia" nowego psa. Szczęśliwy pies to pies, który wie że ma właściciela. Trzeba poznać jego psychikę, a w tym pomógł mi nie kto inny niż... Cesar Millan. Jego technika czyni cuda. Pewnie są tu tacy, którzy nie pochwalają jego metod, uważają że  "szczypanie" i "kopanie" psa to okrucieństwo. Nic z tych rzeczy! Jesli tak by było to Cesar byłby już dawno za kratkami. Dzięki jego programowi nauczyłam Sarę kto jest przywódcą, to dzięki jego metodom polegającym na dotarciu do psychiki psa Sara umie chodzić na luźnej smyczy.

Pomysł na bloga był spontaniczny. Dotychczas nowinkami z życia mojego psa truli się znajomi, a nawet nauczyciele. Kiedy zaczynałam jeszcze dołączać gestykulację to wszyscy łapali się za głowy. Teraz to Wy będziecie musieli to znosić ;)

~ * ~

Aby zacząć na nowo należy obrać sobie jakieś cele. Wszystko jednak musi ze sobą współgrać, nie wymagajmy więc, żeby nasz pies w ciągu pięciu minut nauczył się chodzić na przednich łapach. Celów z każdym dniem przybywa.

CELE:

    1. Zaoszczędzenie na smakołykach
             
             nagroda=zabawka; czyli ograniczenie ilości smaczków i zamienienie ich na pożyteczną                      szarpaninę
    
    2. Nauka przywołania

            ○ nawiązywanie kontaktu wzrokowego, czyli podstawa obedience
            ○ przywołanie w odrębie całego domu, nie zwracając uwagi na otwierające się drzwi i                            rozpraszającą telewizję
            ○ przywołanie na dworze, bez względu na pogodę i warunki
            ○ przywołanie na dworze na luźnej smyczy

    3. Agresywność wobec psów i ludzi

             ○ wyeliminowanie atakowania innych suk
             ○ wyeliminowanie atakowania osób w mojej miejscowości (w mojej miejscowości atakuje                   ludzi, kiedy jednak jedziemy do jakiegoś większego miasteczka gdzie roi się od osób                           zachowuje się przyzwoicie)
             ○ cel: pojawienie się w grupie większej ilości psów (imprezy, zawody, szkolenia)

    4. Sporty i sztuczki

            ○ udział w zawodach
            ○ ponowne...tym razem  skuteczne nakręcenie psa na frisbee
            ○ odróżnienie komend słownych od optycznych
            ○ aportowanie, czyli udoskonalenie przynoszenia zabawek
            ○ aportowanie w wodzie (w te wakacje powoli przyzwyczaiła się do wody, z nadejściem lata                  mam zamiar wejść z nią do głębszej)
         
    5. ...ja

            ○ udoskonalenie angielskeigo (uczę ją sztuczek po angielsku, ze względu na odróżnianie                        akcentowania i niestosowanie ich na codzień)
            ○  klikanie w odpowiednim momencie
            ○ cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość
            ○ krótkie sesje, żeby nie znudzić ale pobudzić psa
            ○ zakończenie sesji w odpowiednim momencie


Pekińczyk to nie to samo co border, trzeba poświęcić więcej czasu na szkolenie. Jak raz zobaczy, że może wymigać się od czegoś wykorzysta to. Chytrus jak by tego inaczej nie nazwać. Dyscyplina najważniejsza, ileż to ja razy zostałam przez nią pogryziona... i mimo, że ma krótką kufą masakrycznie boli :)
             
         


31 komentarzy:

  1. Blog zapowiada się bardzo fajnie! Powodzenia w realizacji celów :).
    Chciałabym umieć robić takie szablony..ile ja już z tym kombinowałam..:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah twój pekin w przeciwieństwe do innych jest bardzo, bardzo, ale to baaardzo aktyywny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki za Waszą współpracę. Mam nadzieję, że jej serduszko jest kontrolowane? :)

    PS. hopki large dla tak małego i długiego psa to za dużo, niestety. Dla jej bezpieczeństwa i zdrowia (stawy, kręgosłup) polecałabym jednak przerzucenie się na odpowiednio mniejsze przeszkody :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, oczywiście large skaczemy sporadycznie :)

      Usuń
    2. A po co z Ską skakać sporadycznie Lki? To nie ma żadnego sensu, w żadnym, szanującym się klubie nie praktykuje się czegoś takiego na treningach (ani na zawodach), pomijając, że możesz zepsuć psu technikę skoku, to jeszcze zrobić mu krzywdę.

      Usuń
    3. Ja też skacze z moim psem sporadyczne L-ki a to nei jest duża ani średnia rasa. Moja kuzynka jest na technikum weterynarii, więc bardziej doświadczona, to nei szkodzi! Ale poprawia kondycję, oczywiście nei przesadzać, ale skoro pies chętnei skacz to chyba lepiej?
      Jest kontrolowany nic się mu nie dzieje :)

      Usuń
    4. A co ma technik weterynarii do trenowania agility? Wiele weterynarzy nie ma pojęcia o agility, a co dopiero technik weterynarii ;).
      Fajnie, że ćwiczycie ze swoimi psami, ale róbcie to z głową. Kondycję można zrobić psu w bezpieczniejszy sposób. Naprawdę, żaden DOŚWIADCZONY ZAWODNIK agility nie każe małemu psu skakać wyższych hopek w ramach pracy nad kondycją. Co więcej, na treningach często ustawia się psom NIŻSZE hopki, nigdy nie jest tak, że ustawia się hopki wyższe, niż klasa wzrostowa psa. Zamiast rozmawiać na temat tego sportu z jakimś technikiem weterynarii, porozmawiajcie z kimś, kto się tym na poważnie zajmuje.

      Skoro autorka bloga zostawiła link do swojego bloga u mnie, to pozwolę sobie zrobić to samo tutaj i zachęcić Was do zerknięcia do posta na temat bezpieczeństwa w sporcie:
      http://fastncrazy.blogspot.com/2014/10/jest-ryzyko-jest-zabawa.html

      Usuń
    5. Dobrze Natalia powiedziane :)

      Aktywność z psem jest fantastyczna, ale wszystko trzeba robić z głową!!!

      Usuń
  4. Może i 'official' ale 'original' na pewno nie... :) whitecouchpotato.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog, tez widziałam takie właśnei cele itp. ale nie na blogu o psach lecz modowych i "ludzkich" i też mam zamiar wprowadzić do swojego bloga.
    Sara jest śliczna, dobrze że nei wygląda jak reszta pekińów, zarośnięte kanapowce i czasami nawet otyłe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog :). Czekam na jakieś zdjęcia psiaka. Sama robiłaś swój nagłówek?

    H&F

    OdpowiedzUsuń
  7. Idelany blog? Naprawdę robisz szablony??? Nie zdziwiłabym się jesli tak, bo ten jest cudowny, idelany prosty i przejrzysty. Napewno u cb sobei jakiś zamówię.
    Eh tak to jest z tymi pekińczykami, masz szczęście, że masz takeigo odznaczającego się psa i jest ładnie przystrzyzony :)
    Zdjęcie na stronie o niej jest bardzo "fotograficzne" nadawałoby się do magazynu pies przyjaciel :D
    Co do agresywności no to myślę że da się jakoś zneutralizować :)
    Także uważam, że technika skoku przecież zależy od psa, a nie od wysokości stacjonaty czy długości tunelu. Pozatym w mojej miejscowości spotkałam się z konkursem potęgi skoku u psów małych, średnich i dużych, powinnaś wystartować!
    Będziesz nagrywała filmiki?

    Co do wyglądu i posta dużo jest takich,moja koleżanka która prowadzi bloga modowego itpodobnego też coś takeigo ma na stronce. I ja chyba też wykorzystam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pies to nie koń i zawody agility (gdzie psy między innymi skaczą przez przeszkody) różnią się od zawodów końskich. Agility nie polega na skakaniu coraz wyższych przeszkód. Regulamin wyraźnie określa jaką wysokość maksymalną mogą skakać psy o danym wzroście i z jakiegoś powodu taki zapis powstał.

      Wysokość przeszkód, jaką pies regularnie skacze może mieć wpływ na to, w jaki sposób będzie pokonywać w późniejszym czasie niższe/wyższe przeszkody. A długość tunelu nie ma nic do techniki skoku, bo pies przez tunel przebiega, a nie skacze.

      Usuń
    2. Nikt nie porównuje tutaj psa do konia :D Ale jesli tak by to rozumieć to agility tez można by było uzanć że zostało zrodzone od skoków przez preszkody ( konie )
      Technika zostaje. Po za tym jeśli agility tak sie rozpowszechniło to dlaczego by nie rozpowszechniła sie potęga skoku?

      Usuń
    3. Tak, historia agility ma swój początek związany z końskimi skokami, ale dalej sport ten popłynął w innym kierunku, ma swój regulamin, w którym jasno określone są wszystkie zasady i wszystko w nim ma swój konkretny cel.

      Technika zostaje? Ja mam inne doświadczenia i obserwacje. Przykładowo jeśli mamy dużego psa i za długo będzie skakać na niskich hopkach, to w przyszłości może mieć problem ze zrzucaniem tyczek (znam takie psy). W drugą stronę działa to podobnie, jeśli pies z niewiedzy przewodnika skakał zbyt wysokie przeszkody, a potem chcemy, żeby skakał na prawidłowej wysokości, to może skakać zbyt wysoko przez co bardziej zużywają się stawy* i pies traci cenny czas na torze (agility polega na pokonaniu toru przeszkód jak najszybciej i jak najdokładniej).

      Niech sobie będą zawody na potęgę skoku, które będą wyglądać na przykład tak: https://www.youtube.com/watch?v=-vaUNnR9V_g
      ale to nie jest to samo co agility. Agility jest wystarczająco obciążającym sportem (częste skoki, gwałtowne hamowania, zwroty itd.), po co dokładać psu zbyt wysokie skoki?

      *to, że nasz pies chętnie skacze teraz wysoką przeszkodę nie znaczy, że po takich "treningach" będzie sprawny na starość. Powinniśmy dbać o zdrowie naszego psa nie tylko w chwili obecnej, ale również z myślą o przyszłości.

      Usuń
    4. Pozwolicie, że się wtrącę :)
      Po pierwsze jesli agility rozwinęło się w swoim kierunku, to potęga skoku pewno też stanie się popularna, będzie miała jasno okreslone zasady itd.

      Co do techniki, to zalezy od psa, ja nigdy nie zaczynałam od wielkich hopek i nigdy nie przechodziłam późneij do kilku milimetrowych. Jeśli chodzi o Sarę to wszytsko jest kontrolowane przez weterynarza, który prowadzi hodowlę psów biorących udział w agility i wystawach, więc jej stawy są kontrolowane ( prześwietlenia, rentgen itd. ). Co do zawodów, hmm, jeszcze w żadnych nie startowaliśmy, pies w porównaniu może do innych przynajmniej mój na pewno nie utrudniałby sobie ( na pewno nie pekińczyk ) pokonowynia przeszkód i tracenia swojej energii na skakanie małych stacjonat z zapasem 10 cm.

      Agility ► sport rzeczywiście, na którym pies musi się pomęczyć, ale przeszkody z klasy medium i large, nie skaczemy na skalę czasu.

      I mimo tej, nie wiem jak nazwać... "sprzeczki" to nie mam zamiaru przestać pozytywnie komentować Twojego bloga ani się mścić, wiadomo każdy ma swoje poglądy, każdy o psa dba :)

      Usuń
  8. Blog ciekawie się zapowiada ;)

    Pozwolę się odnieść do metod Cezara Millana. Budzi on wiele kontrowersji, ja jednak uważam, że każda rzecz powinna być robiona z głową. Tak, aby nie przesadzić. Znamy swojego psa i wiemy, na ile możemy sobie pozwolić. Jeden stanie się przez to lękliwy i jego problem się pogłębi, drugi zaś właśnie dzięki takim metodom wyjdzie na prostą. Zależy to od temperamentu i charakteru zwierzaka ;)
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Metody Cesara Millana w przypadku mojego psiska uważam za udane, trochę trudno poszło, ale pies szybko zrosumiał o co chodzi.
    świetny blog, obserwuję oczywiście bo warto!
    Też widziałam takei cele na innych blogach modowych i myślę, że warto wykorzytać na swoim.
    Racja powinnaś zabrać udział w potędze skoku!!! Napewno trafiłoby się jakieś miejsce. Mam nadzieję, ze cię kiedyś zobaczę z psem :) Bikejoring podziwiam, dogtrekking też i wiem z doświadczenia że technikę skoku można wyrabiac u psa, ale on ma swoją i mu jej nei zmienimy ( dom pełen wetów i hodowców )

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozumiem, że nie można do psa tylko cmokać i wabić smakami, że czasami są sytuacje, w których trzeba skorygować jakieś zachowanie. Sama mam mieszańca amstaffa, który jest twardym, lubiącym rywalizację psem. Do tego dodam, że suka ta miała ogromne problemy z agresją do innych psów, kilka lat tamu na widok pobratymca wpadała w amok, jeśli doszło do spięcia nie kontrolowała się kompletnie, nie odczytywała mowy ciała innego psa. Obecnie jest zupełnie inna, choć wiem, że agresja nie minie jej nigdy w 100% potrafi pracować wśród innych czworonogów i ma gdzieś to, że są obok, bo liczę się dla niej ja i praca ze mną. Z dużą ilością psów normalnie się wita i chce się z nimi bawić. Mimo tego uważam Cesara Millana i jego programy za zupełną pomyłkę :))) Gorąco zachęcam do poczytania tego bloga- http://wtemaciecesaramillana.blogspot.com/2011/07/zaklinacz-psow-s01e04-josh-i-boomer.html
    Cesar nie ma pojęcia o sygnałach uspokajających, a na prawie wszystkie problemy idealnym rozwiązaniem jest dla niego łańcuszek (przyznam, że sama z niego korzystam i nie mam nic przeciwko niemu, kiedy ktoś robi to umiejętnie i- przede wszystkim- JEST TO UZASADNIONE!). Uznaje dawno obaloną przez naukowców teorię dominacji (polecam książkę "Zrozumieć psa"Johna Bradshawa oraz "Drugi koniec smyczy" Particia'i McConnell). Poza tym, na prawdę, za dużo mam do czynienia z problemowymi psami, żeby wierzyć, że problemy takie, jak często przedstawione w programie można rozwiązać w tydzień, czy zaledwie parę tygodni :)) Metody prezentowane przez Cesara mogą stłumić emocje psa na jakiś czas, ale na pewno w większości nie są skuteczne na dłuższą metę. W bardzo wielu przypadkach najskuteczniejsze jest stopniowe odwrażliwianie i praca małymi kroczkami, trwająca wiele miesięcy. Ale tu liczy się oglądalność, kopnięcie psa i mówienie, że jest zrelaksowany (chociaż widać, że nerwowo dyszy, jest spięty, ma szeroko otwarte oczy) jest zdecydowanie bardziej efektowne :)) Gdybym moją sukę nauczyła, że wszystko można osiągnąć tylko i wyłącznie siłą, miałabym w domu potwora :))) I w cale nie znaczy to, że pozwalam jej na wszystko, nie ustalam żadnych zasad, tylko "ciućkam" nad głową oraz nie stosuję awersji. Kiedy mamy małego, średnio twardego psa, można go jakoś "zdominować". Zapewniam Cię, gdyby ktoś obcy nagle podszedł do mojej suki i spróbował przewrócić ją na grzbiet czy w inny sposób karcić siłowo, pewnie odgryzła by mu rękę, a jest dobrze zsocjalizowana z ludźmi i ogólnie przyjacielska. A mino to, że pozwalam jej przechodzić pierwszą przez drzwi, karmię przed swoimi posiłkami (o zgrozo, jeszcze pomyśli, że jest alfą!) i w ogóle nie staram się jej na każdym kroku pokazać, że "ja tu rządzę", jest bardzo usłuchana i dobrze wyszkolona. Uporałam się z bardzo wieloma jej problemami behawioralnymi i choć, jak już wspomniałam, nie zawsze byłam wobec niej milusia (chociaż na pewno jej nie kopałam i szczypałam...) to jednak oglądając programy Cesara nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać :D nie zawsze to, co pokazuje telewizja, jest prawdziwe, a w sieci można odnaleźć wiele historii właścicieli psów, którzy skorzystali z usług Millana i bardzo tego żałują.
    Polecam Ci przeczytanie takich książek, jak wymienione już "Zrozumieć psa" i "Drugi koniec smyczy", a także "Sygnały uspokajające" Turid Rugaas.
    Psy to nie wilki, nawet żyjące na wolności nie tworzą stad o TAK ścisłej hierarchii...
    A agility to nie konkurs skoku wzwyż, Natalia od Tosi i Ginny napisała na ten temat bardzo ciekawą notkę- http://fastncrazy.blogspot.com/2014/10/jest-ryzyko-jest-zabawa.html
    Super, że masz tak zdolnego psa i życzę Wam powodzenia w spólnej pracy!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posta na tamtym blogu już czytałam i także uważam i zgodzę się tutaj z Tobą, że nie wszytskie metody Cesara Millana się sprawdzają na niektórych psach. No ale cóż, odnośnie mojej psiny nie ma żadnych problemów z lękliwością, a pies "funkcjonuje" prawidłowe. I rzeczywiście, nie zastosowywałabym technik Cesara na na przykład psów z trudną przeszłością, które teraz wzmagajają się z jakimiś problemami.
      Posta Natalii również czytałam i co prawda to prawda, trzeba uważać jest ryzyko ale jeśli wszytsko jest odpowiednio kontrolowane, to psu nic się nie dzieje, a na pewno nie Sarze :)

      Usuń
    2. To dobrze, że akurat Sarze to pomogło- grunt to dopasowanie metody do psa :) Cesar też czasami mówi coś mądrego, tylko szkoda, że do prawie każdego psa stosuje właśnie te same metody oparte na teorii dominacji.
      Fajnie, że Sara ma się dobrze i świetnie się bawi podczas ćwiczeń :) Watro jednak pamiętać, że niektóre rzeczy dopiero na starość psa mogą się odbić na jego zdrowiu ;)

      Usuń
  11. Choć z tego co widzę masz trochę inne poglądy niż moje na pewno będę tu częstym gościem :)
    Czekam na więcej zdjęć!

    Pozdrawiam,
    poprostuzuzia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim skromnym zdanem, jednak po coś te klasy są, lecz jest tylko uwaga w trosce o moją IMMIENNICZKĘ. C: Heh, traf chciał, my też dzisiaj otwieramy bloga, ale drugiego. :) http://kynolub-bezkonwencji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Napisałam w sprawie szablonu na bloga.



    OdpowiedzUsuń
  14. Coś czuję że to będzie najlepszy psi blog :) świetne ogarniecie celów i działań. Pekinczyk = jeśli się ktoś postara to wiele możliwości
    Nie mogę doczekać się kolejnych postów :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Sporo tych celów.
    Ja jednak patrząc na budowę Pekińczyka nie dawałabym jej aż takiego obciążenia fizycznego. Najważniejsze, aby to była dobra zabawa dla Was.

    Cóż nie popieram metod CM, bo to tylko program tv, nie widzimy rozwiązania problemu, tylko wycinki całej pracy. Sama mam inne metody, które stosują i są u nas efekty i to mi wystarczy.

    Jak ją uczyłaś chodzić na luźnej smyczy?

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale ciekawa dyskusja się wywiązała w komentarzach :)

    Zgadzam się z Natalią - jako lekarz weterynarii. Zaczynając od kwestii kośćca i budowy ( krótkie łapki, stosunkowo długi tułów), po drogi oddechowe (rasa brachycefaliczna) :) W moim mniemaniu jako sport - obedience jak najbardziej, ale na sportowym poziomie agility czy frisbee - tu byłabym ostrożna.

    Z metodami Cesara Millana również mi nie po drodze,( oglądanie jego programu powodowało u mnie zacisk szczęk:P), natomiast nie jestem również ślepo zapatrzona w metody pozytywnego szkolenia. Uważam, że we wszystkim trzeba znaleźć umiar, i przede wszystkim - znaleźć "klucz" do swojego psa. Staram się używać pozytywnego wzmocnienia jeśli tylko to możliwe. A CM w moim mniemaniu często głosi przykre dla ucha herezje. I ma kompleksy :P

    Piękny szablon! Bardzo podoba mi się wypunktowanie celów :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajnie się zapowiada! :) To dobrze, że są jeszcze takie osoby jak Ty, które ze swoimi 'kanapowcami' coś robią. Czekam na więcej zdjęć suni i na kolejne posty ;)
    Ja mam straszny problem z przywoływaniem, co dopiero z odwołaniem...
    Powodzenia w spełnianiu celów :)
    http://majkowaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawie, ciekawie. Zapowiada się naprawdę interesująco. Będziemy wpadać :D
    Pozdrawiamy, Ola i Piano

    OdpowiedzUsuń
  19. Co do Cesara Millana też jestem zwolenniczką jego metod z tym, że to nie jest "kopanie" czy "szczypanie" tylko jak sam to podkreśla jest to zdecydowany (że tak go nazwę) krótki, szybki dotyk, który ma psa zdekoncentrować a nie karać. Życze powodzenia w spełnianiu celów i czekam na kolejne posty i zdjęcia.*-*

    OdpowiedzUsuń